Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/629

Ta strona została przepisana.

zdobić je będą!... kiedy przeciwnie, na waszych głowach, zawszeby pokrywały je brudne czepki... A przytém, narzekacie na niedostatek, teraz zaś będziecie się mogły pochlubić, że przynajmniéj jakaś cząstka z was powozem jeździ, że przebywa na najpyszniejszych uroczystościach stolicy... a to przecież nie fraszka... ja sam tém się szczycę, a jednak nic mi za to nie płacicie... przeciwnie ja wam jeszcze płacę... Widzicie, moje gołąbki, jaki ja dobry, jaki nawet głupi... to téż, mówię wam, że na przyszłość nic płacić nie będę... dla samego zaszczytu... darmo dostanę włosów.
Okrutne żarty la Levrassa przerwała piękna dziewczyna o któréj wspomniałem.
Przybliżyła się do okna, bojaźliwie usiadła na brzegu ławki, zdjęła swój mały czapeczek i nic mówiąc ani słowa zwiesiła głowę.
Na widok przepysznego, jak heban czarnego jéj warkocza, który rozwinąwszy się, opadł na ziemię, otaczając małe nóżki swojéj właścicielki i swą gęstwiną pokrywając jéj łachmany, tak, iż zdawało się że czarnym się płaszczem otuliła, la Levrasse, wbrew zasady ganieniu swojego towaru, mimowolnie zawołał:
— To przepyszne!... to nadzwyczajne!... nigdym nic podobnego nic widział...
Szmerem zdumienia przyjęto pojawienie się mło-