zywać politowania.... Nie jest-że to największe nieszczęście?
Ponure milczenie nastąpiło po tak wspaniałomyślném uniesieniu towarzyszek Józefiny, która na chwilę uwiedziona nadzieją, rzekła teraz do la Levrassa.
— Prędzéj, mój panie, prędzéj.
La Levrasse nic dał sobie tego dwa razy powtórzyć; zanurzył nożyce w przepyszne włosy Józefiny, które zewsząd opadając, odsłoniły miłą i bladą jéj twarz, zalaną łzami.
Potém, wierny swojéj obietnicy, oddał dziewczynie pęczek włosów gruby jak palec.... Józefina zwinęła go i za gorsem ukryła.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Wtedy już dłużéj od łez wstrzymać się nie mogłem... i dotąd mi stoi na pamięci ta bolesna scena.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Nie wątpię że statyści szydzić ze mnie będą i rzekną zimno:
— Dla Boga!.... co tu niepotrzebnéj gadaniny o kilku garstkach włosów! Co nas obchodzą te wieśniaczki ostrzyżone jak małe dziatki? Przybyło im przecież za to po dwadzieścia su do kieszeni....
Ale wy ulitujecie się nad tém nowém następstwem.. (O!... bo ileżto smutnych następstw... ma nędza!....) Tak jest, ulitujecie.się.... wy młode nie-