a gdy sądzę żem zaspokoił zemstę moję! lecz nie, ona się znowu jak hydra odradza, i ja znowu zaczynam... Jeżeli to dłużéj potrwa, nie wytrzymam... i chyba suchot dostanę!!!”
Gdy mi Leonidas powierzał tę okropną tajemnicę, głos mu gasł na ustach, z trwogą spoglądał on wokoło siebie jakby mi wyznawał najczarniejszą zbrodnię.
Tak więc Leonidas, wyłącznie zajęty obowiązkami gospodarza i kucharza, słabo mi tylko dopomagał, a zatem na mnie prawie samym ciążyła powinność pielęgnowania Bambocha i Baskiny.
Gdy gorączka Bambocha przemieniła się w tyfus, z rozkazu lekarza odosobniono go od Baskiny; musiałem przeto dzielić moję troskliwość między nową towarzyszkę i przyjaciela.
Zapłakaną Baskinę, zaraz po jéj przybyciu, złożono w wielkim naszym powozie, a że téj saméj nocy ciężko zachorowała, zatém w miesiąc dopiero po wejściu do naszej trupy mogła widzieć Bambocha.
Rozpacz Baskiny objawiła się zrazu, jak powiedziałem, przez nieustanne łkania przerywane okrzykami: ojcze... ojcze na pomoc!... jakby ją ojciec mógł słyszeć; późniéj, kiedy to nieszczęśliwe dziécię nie mogło już płakać, uległo jakiemuś nerwowemu przesileniu, po którém wkrótce nastąpiło zupełne osłabienie i bolesny sen, przerywany złowrogiemi marzeniami.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/657
Ta strona została przepisana.