Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/705

Ta strona została przepisana.

Przebiwszy dziurę w jednéj z płóciennych dekoracyj, niewidzialny, towarzyszyłem całéj téj scenie; wtem postrzegłem matkę Major o kilka kroków za mną; ale ona mię nie widziała... Straszny był wyraz gniewu i prawie dzikiéj nienawiści, jaki „dostrzegłem na jéj twarzy pomimo mocnéj warstwy świetnego różu; była bowiem przebrana za dziką kobiétę. Oczy jéj błyszczały ponurym ogniem, a grube, drobno porastającym wąsem przyćmione usta, konwulsyjnie drgały; kilka razy wyprężyła ręce zaciskając ogromne pięści, jakby komuś grozić chciała.
Zrazu nie przyszło mi na myśl, że ta mściwa Megera mogła być zazdrosną o swojego kochanka pajaca, który swą nikczemną pantomimą w scenie z Baskiną zazdrość żeńskiego Alcyda aż do wściekłości doprowadził.
Nie uważałem wreszcie za rzecz potrzebną badać przyczyn gniewu matki Major, która wkrótce po skończeniu sceny pajaca z Baskiną, szybko znikła po wewnętrznej drabinie.
Wtedy usunąwszy dekoracyę chciałem przystąpić do Bajkiny, aby jéj powinszować tak nadzwyczajnego powodzenia, lubo doznałem dotkliwéj i oburzającéj boleści słysząc jak wdzięczny i czysty głos tego dziecka kalał się ulicznemi sprosnościami.
Głos Baskiny tyle miał w sobie wdzięku, melodyi i giętkości, gra tyle wesołości, przyjemności i podżegającego powabu, że łacno zacierały odraża-