Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/728

Ta strona została przepisana.

cone; nadto sądziłem że nasz pan domyślił się zdradnego zamiaru i że nas czekają jakie niegodziwe sidła.
Wkrótce obawa moja podwoiła się, gdyż po chwili la Levrasse wydobył z kieszeni pulares, napisał coś ołówkiem, wydarł kartę i przez głowę człowieka-ryby podał ją matce Major.
Ta wzięta kartkę i nieczytając jéj, zdziwiona spojrzała na la Levrassa.
— Dzieci tego słyszeć nie mogą, — powiedział jej la Levrasse, dziwne spojrzenie rzucając na Baskinę.
Matka Major przeczytała... natychmiast na jéj twarzy zabłysła piekielna radość, i wnet zawołała:
— Zgoda.
Potém, oddawszy kartkę pajacowi, srodze, niedowierzającym tonem spytała:
— A ty? czy zgadzasz się na to?
— Bah, tak mi się zdaje... przeczytawszy, z nikczemnym uśmiechem, odpowiedział pajaco, — kiedy zbrakło... to się znajdzie.
— Tak! gniewnie zawołała matka Major... ale ja tu jestem!
— No, i cóż, zgoda czy nie? — powtórzył la Levrasse niezważając bynajmniéj na wykrzyknik megery.
— Dobrze... dobrze, zgoda, — odparła matka Major.