I wyciągnąwszy rękę, pokazała nam całą garść ołowianych blaszek wielkości dwudziestu su...
Wpośród nich błyszczał świetny luidor, który mi najpiérwéj wpadł w oczy skoro rozwinąłem rulon.
Bamboche zbladł, i na chwilę prawie skamieniał... Potém porywając sakwę, wszystko z niéj wysypał na murawę.
Wypadło piętnaście rulonów.
Bamboche ukląkł i każdy z kolei na połowę rozłamał.
Niestety! wszystkie zawierały, podobnie jak i pierwszy, same tylko ołowiane blaszki; jednak w cztérech czy pięciu ta moneta przykryta była sztuką złota.
Skoro Bamboche przekonał się że olbrzymi nasz majątek ogranicza się tylko na czterech czy pięciu luidorach, wściekły zawołał:
— O! rozbójnik la Levrasse...
— Jakto? — rzekłem.
— A tak! — powtórzył, wściekle uderzając nogą, — wiedziałem że on gdzieś ukrywa pieniądze i śledziłem go już od pół roku... bom nie chciał tak na sucho opuścić tego rozbójnika i umyśliłem zabrać mu te pieniądze abyśmy mieli za co bawić się. Nakoniec, zawczoraj... wypatrzyłem jego kryjówkę... Robię przygotowania aby upiec la Lerrassa... unoszę jego skarb... a ten skarb... to ołów, wyjąwszy kilku franków... Ha, szelmo, niech cię!!!...
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/744
Ta strona została przepisana.