— Są to ludzie z dóbr pana hrabiego; udzielają zbrojną pomoc wachmistrzowi Beaucadet.
— Zbrojną pomoc? A to dlaczego? coraz bardziéj zdziwiony spytał hrabia.
— Dla schwytania bardzo niebezpiecznego zbójcy który zbiegł z więzienia w Bourges, i który od wczoraj się w tych lasach ukrywa.
— Ukrywa się tu w tych lasach! wyrzyknął pan Dumolard.
— Tak jest panie, odrzekł myśliwiec; jeszcze dzisiaj rano widzieli go drwale zdaleka i....
Myśliwiec nagle zamilkł, i niby przysłuchując się dalekiéj wrzawie, oddalił się o kilka kroków.
— Jakto! niebezpieczny zbójca tu! zawołał Alcyd Dumolard, drżąc z przestrachu, a ja, niedawno byłem sam jeden, a ja mogłem go spotkać... a ten Scypio jeszcze na głos wykrzykuje, że jestem wypchany bankowemi biletami... O! co za niegodziwy żart!
— Ale milczże pan; rzekł vicehrabia wzruszając ramionami, nie ma tu żadnego niebezpieczeństwa, niepotrzebnie przestraszyłbyś twą siostrę; szczęściem że rozmawia z córką i nic nie słyszała.
— Panie hrabio! nagle zawołał Latrace pierwéj długo i uważnie przysłuchawszy się; panie hrabio! jeszcze nie traćmy nadziei....
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/80
Ta strona została przepisana.