Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/833

Ta strona została przepisana.

I nie wiem dlaczego uczułem jakąś niechęć ku nauczycielowi. Ta pewność, z którą zdawał się przewidzieć że powrócę, tak mię upokorzyła, iż mimo dopiero powziętego postanowienia o mało co nie cofnąłem się. Miałem przy sobie piętnaście franków, cząstkę skradzionych pieniędzy... było więc za co żyć przez dni kilka... ale wspomniawszy że te pieniądze przesiąkły krwią Baskiny lub Bambocha, wzdrygnąłem się: zaiste szczególny skrupuł którego nie doznałbym zapewne, gdyby szło po prostu o przywłaszczenie sobie części kradzieży... Postąpiłem wiec ku domowi nauczyciela.
Przybywszy, zatrzymałem się w niejakiéj odległości, w cieniu, skąd przez otwarte okno bacznie wpatrywałem się w Klaudyusza Gérard.
Kiedy roztrząsam sam siebie, kiedy spoglądam w najskrytsze tajniki sumienia, wszystko odkryć pragnę, zwłaszcza skoro chodzi o złe uczucia, które jeżeli odtąd nie zupełnie zwyciężałem, to przynajmniéj z całą energią odpierałem.
Przypatrywałem się Klaudyuszowi Gérard... o raczéj go z niejaką goryczą szpiegowałem. Odtąd miał on być moim panem; kiedy więc mniemał że jest sam, usiłowałem wyczytać w fizyonomii jego, czyli nie był innym aniżeli mi się przedstawiał.
Nauczyciel siedząc przy stoliku, czoło wsparł na lewéj ręce, prawą zaś pisał coś powoli.
Po upływie kilku chwil pióro mu z rąk wypadło,