Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/846

Ta strona została przepisana.

węzłem mocno pociąga do siebie gmin którego niezmiennym udziałem praca i trudy; przedewszystkiem umie on naocznie przekonać tych ludzi o użyteczności wszech rzeczy; a tak, najbardziéj odrażające obowiązki stają się dla niego niejako zaszczytem, który mu drudzy przyznają. Jakże tu pozbawić poważania takiego człowieka!
„Cóż mam więcéj powiedzieć? Ten nieszczęśliwy, swą niewzruszoną łagodnością iposłuszeństwem, łachmanami, drewnianemi trzewikami, którego posłaniem słoma, pożywieniem czarny chléb i woda, o rozpacz mię przyprawia, zawadza mi, nudzi mię, krytykuje w sposób najzuchwalszy, najuszczypliwszy.... nie dlatego iżby kiedykolwiek śmiał chociaż jedném słowem przyganiać mi,... ale surowy tryb jego życia, rezygnacya, oraz nauka i rzadki rozsądek jego są niejako nieustannym zarzutem przeciw postępowaniu mojemu, przeciw dobremu bytowi, jakim się cieszę, dzięki hojności wybornego hrabi de Bouchetout, tego klejnotu moich parafian; obawiam się atoli.........

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

......Ważniejszego potrzeba powodu aby Klaudyusza Gérard oddalić z gminy, którą on krępuje tysiącami niewidzialnych lecz silnych węzłów: wpływ jego rozciąga się na wszystkich, mianowicie zaś na tych, którzy się tego najmniéj spodziewają, gdyż te bałwany poufale się z nim obchodzą, a niewiedzą że