Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/847

Ta strona została przepisana.

robi z nimi co tylko sam chce. Nie pojmujesz pan jakie on godzi spory, ile spraw tłumi w samym zarodzie: najzdradliwsze rady udziela małym dzierżawcom przeciw właścicielom, posiada bowiem piekielną sztukę nieprzekraczania nigdy słuszności, dla któréj zawsze najwyższy objawia szacunek.
„Wszystko to naprowadza mię na wniosek: że gdy ten człowiek tak wielkiój używa popularności, wypada więc naprzód zniszczyć ją; i oto całe zadanie.
„Miałem nadzieję, że utworzę mu jaki zarzut z powodu częstéj jego nieobecności, trwającéj czasem do poźnéj nocy, bo Klaudyusz Gérard nie chcąc uchybić żadnemu ze swych obowiązków, wycieczki swoje odbywa w chwilach na spoczynek przeznaczonych.
„Lecz cóż było począć, gdy mi doniesiono że się udawał, a to co tydzień, do domu waryatów w mieście naszém? Zasiągnąłem o nim wiadomości u dyrektora tego zakładu. Pan Klaudyusz Gérard rzeczywiście uczęszczał tam regularnie raz na tydzień, i tak dalece oczarował dyrektora, że dla niego pogwałcono nawet przepisy zakładu, bo przyjmowano go w porze nocnéj.
„Osobą którą tak troskliwie odwiedza, jest dwudziesto-sześcio lub siedmio-letnia panna, mimo obłąkania, jak utrzymują bardzo piękna. Chociaż nie zdaje się poznawać pana Klaudyusza Gérard, je-