— No, Gertrudo, obrzęd już skończony, znasz rozkazy pana barona.
Gertruda błagalném spojrzeniem wskazała mu cięgle klęczącą Reginę.
— Przecież ona tu nie pozostanie przez cały dzień? — powiedział mulat. — Kwadrans mniéj, kwadrans więcéj, to wszystko jedno... A wiész że pan baron wyraźnie zalecił...
— Regino... — z westchnieniem mówiła stara służąca, — trzeba jechać... możesz zachorować... pójdź, pójdź...
Dziécię poruszeniem głowy odmówiło téj prośbie, i ani się ruszyło więcéj.
— Nie można wszakże gwałtem porywać ją z grobu matki, — rzekła Gertruda; — cóż czynić?
Mulat wzruszył ramionami i zbliżywszy się do dziecka, powiedział:
— Panno... mam rozkaz przywieść pannę natychmiast skoro się to wszystko skończy... Pan baron, ojciec panny, tego żąda... chciej więc panna udać się ze mną.
Regina nie zmieniła swojej postawy.
— Panno, — zaczął znowu mulat, — proszę panny... chodź panna... albo będę przymuszony gwałtem pannę ztąd zabrać.
Dziécię ani się ruszyło.
— Raz przecie skończyć potrzeba, — powiedział mulat.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/862
Ta strona została przepisana.