Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/877

Ta strona została przepisana.

Kiedyśmy wrócili do szkole, koszyk mój i worek Klaudyusza Gérard były prawie napełnione.
Dzień już się miał ku schyłkowi, śnieg obficie padający podczas naszej nieobecności prawie zupełnie zasłonił drzwi od obory. Klaudyusz Gérard chcąc go odgarnąć dla ułatwienia wejścia, szukał motyki i rydla które zapomnieliśmy na cmentarzu, zasypawszy grób matki Reginy.
— Motyka została pod zieloném drzewem na cmentarzu, — rzekłem do Klaudyusza Gérard, — proszę pana ja po nią pobiegnę...