— Dobrze, mój synu, — odpowiedział, — bo jeżeli śniég nagromadzi się przed stajnią, to za najmniejszą odwilżą będziemy zalani; ale czy pamiętasz drogę?
— O, bądź pan spokojny, rzekłem — i szybko pobiegłem ku cmentarzowi.
Chociaż księżyc przebijać się musiał przez gęste, siwe i śnieżyste chmury, choć go parł wiatr gwałtowny, atoli światło jego dostatecznym mi było przewodnikiem: doskonale rozpoznawałem wszelkie przedmioty.
Z melancholijném zadowoleniem zbliżyłem się ku cmentarzowi; cały dzień marzyłem o Reginie, ale teraz dopiéro swobodnie oddać się mogłem moim wspomnieniom; miałem się za szczęśliwego, że odtąd żyć będę w pobliżu ostatniego mieszkania jéj matki... matki któréj z taką rozpaczą zdawała się żałować... była to zarazem pociecha i nowy węzeł łączący mię z tém dziecięciem. Postanowiłem z pobożném poszanowaniem pielęgnować ten grób, przy