Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/88

Ta strona została przepisana.

zwierza... i tryumfującém szczekaniem zaczął przywoływać do siebie zwątpiałych już myśliwych.
Po tém pierwszém powodzeniu Lumineau, za temi kamieniami znalazłszy nową przerwę tropu, powinien był znów rozpocząć koliste swoje wietrzenie, a o trzydzieści kroków ztamtąd byłby trafił na zupełny i już nieprzerywany trop lisa; ale usłyszał jakiś głuchy dźwięk pod nogami i w mniemaniu (błąd ten wybaczyć mu należy) że lis ukrył się w jamie w pobliżu tych kamieni będącéj, podwoił szczekanie, żwawo zaczął kopać przedniemi łapami, i wkrótce odgrzebawszy ciernie i ziemię, odkrył część otworu prowadzącego do jaskini.
Tymczasem przybyli na ugór, naprzód łowczy Latrace, potem hrabia, daléj jego syn, pani Wilson i Rafaela.
— Lis już nasz! skrył się tylko do jamy! zawołał stary myśliwiec, widząc że pies tak zajadle ziemię drapie.
A zeskoczywszy z konia, rękojeścią swego harapa pospieszył dopomódz poczciwemu Lumineau w rozszerzaniu otworu.
Hrabia Duriveau uniesiony przyjemnością polowania i radością z tak szczęśliwego skutku poszukiwań, zeskoczył także z konia, ukląkł, nie wstydząc się te-