Ale ani szeląga nie znalazłem przy kalece bez nóg. Cóż stało się z pieniędzmi, które Bamboche skradł Klaudyuszowi Gérard, a które jedynie mogły być powodem domyślnéj zbrodni spełnionéj na moich towarzyszach?
Wszystkie te myśli razem tłoczyły mi się do głowy, nabawiały niepokojem. Na chwilę żałowałem żem zabił bandytę, który może jeden tylko mógł mię zawiadomić o losie moich przyjaciół; ale wspomniawszy na jego życie i zbrodnie, poklasnąłem mojemu czynowi.
Zawinąłem w połę mojéj bluzy złoty łańcuch, sylwetkę, pierścionki, pulares w który włożyłem listy, oraz plecionkę z włosów z bronzowym krzyżykiem i ołowiany medalik, potém zostawując kalekę bez nóg rozciągnionego nad grobem, wybiegłem z cmentarza pragnąc jak najprędzéj uwiadomić Klaudyusza Gérard o tym wypadku.
Bolesne teraz uczynić winienem zeznanie...
Chodzi tu o niegodziwą pokusę, o czyn haniebny, o czyn który sobie długo wyrzucałem... aż późniéj, kiedy zamiast żałować mojego postępku... owszem...
Ale niestety! wszystko ma swój czas...
Jakiekolwiek następstwa miał mieć czyn tak niegodziwy, w chwili gdym go popełniał, przewidzieć ich nie mogłem; a zatém nikczemności nic nie zmniejsza.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/886
Ta strona została przepisana.