a zaraz przekonamy się czy lis tam się znajduje. Tu! Lumineau, szukaj! dodał stary myśliwiec, pokazując psu wejście do jaskini.
Pies wskoczył do niéj.
Hrabia nie odpowiadając na uwagę strzelca, zabierał się także do jaskini, i w tym celu oddał już konia dojeżdżaczowi, gdy pani Wilson obracając się do pana Duriveau, zawołała:
— Ostrożnie, kochany hrabio, byłoby nierozwagą tak się narażać.
— Dzieciństwo, pani! śmiejąc się odpowiedział hrabia — czy sądzisz że z téj jaskini wypadnie lew lub tygrys? Niestety! te lasy są zbyt skromne dla takich gości. Racz więc pani darować, że ją na chwilę opuszczam, ciekawość moja do najwyższego stopnia obudzona.
— Uspokój się pani, z drwiącym uśmiechem przerwał Scypio, ja podzielę sławę i niebezpieczeństwo mojego ojca.
I także zsiadłszy z konia zbliżył się do hrabiego.
— Szczególna rzecz, rzekł tenże, stanąwszy na piérwszéj stopie w ziemi wykopanéj, i zapuszczając Wzrok w ciemności jaskini — możnaby powiedziéć, że dostrzegam coś nakształt odblasku świécy.
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/91
Ta strona została przepisana.