Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/920

Ta strona została przepisana.

— To niepodobna! — zawołałem, — bo słówby nie starczyło aby dostatecznie zganić tak występną pogardę tego co jest najświętszym, to jest: wychowania dzieci!
Klaudyusz Gérard gorzko się uśmiechnął:
— Mój synu, wiesz że ja nigdy niesłusznie nie obwiniam nikogo... Mówię ci szczérą prawdę... Ci od których to zależy, zapewne nie wybierali naumyślnie lichwiarza, pijaka, lub z galer uwolnionego złoczyńcę, na rozkrzewicieli oświaty u ludu... ale przez piekielny machiawelizm obowiązki i byt nauczyciela tyle od cudzéj łaski zawisłemi czynili, tyle nędznemi, upokarzającemi i przykremi, że je przyjąć tylko mogą albo ludzie którzy podobnie jak