Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/935

Ta strona została przepisana.

Klaudyusz Gérard długi czas milczał; rysy jego były zmienione; przechodził się zamyślony i wzruszony; nakoniec po wielkiém wysileniu się, rzekł mi:
— Mam ci uczynić zwierzenie... długo się wahałem... ale jakkolwiek bolesném mi jest, zataić dłużéj nie powinienem, ponieważ rozłączyć się mamy... Przyszłość rozstrzygnie... czyli otwartość moja była rozsądną, czy też nierozważną.
— Ty, przyjacielu, masz mi uczynić jakieś zeznanie? — zdziwiony spytałem Klaudyusza.




3.
Tajemnica.

— Tak jest, — mówił Klaudyusz Gérard, — zeznanie dla mnie bolesne, bo cię przekonam że wątpiłem i o tobie... i o sobie.
— A to dlaczego?
— Czy pamiętasz, że przed rokiem, po twojéj chorobie, wyjechałeś na parę tygodni?
— Tak jest, mój przyjacielu, pragnąłeś abym dla polepszenia zdrowia wyjechał o kilka mil ztąd... sądząc że mi zmiana powietrza posłuży.