Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/942

Ta strona została przepisana.

kteru i nic przed tobą nie ukrywać... Atoli długi czas lękałem się aby przyjaźń lat dziecinnych nie wywarła na tobie niepokonanego częstokroć wpływu... Nie było dnia w którymeś nie wspomniał mi o dawnych twoich towarzyszach, wprawdzie ubolewając że nie spotkali podobnie jak ty przewodnika surowego, pewnego... ale samo to częste wspomnienie, przeświadczalo mię o nieustającém przywiązaniu twojém do Baskiny i Bambocha.
— A o Baskinie, — zawołałem, — czy nic nie wspomniał?
— Nic...
— Biedaczka. Padła zapewne ofiarą zbrodni, której krwawe ślady znalazłem...
— Miejmy nadzieję że tak nie jest, — powiedział Klaudyusz Gérard; poczém dodał:
— Dla tychto przyczyn taiłem przed tobą moje widzenie się z Bambochem; przyszłość przekona czy przezorność moja była zbyteczną... Jeszcze ci kilka słów powiem w tym względzie... Gdybym... co zresztą niepodobna, wyprawiał cię do Paryża bez zasobów, bez wsparcia i zapewnionéj opieki, wtedy, Bóg mi świadkiem, nieuwiadomiłbym cię o przybyciu Bambocha... lecz udajesz się do tego miasta i pewnością że cię czeka zaszczytne stanowisko przy zacnéj osobie. Nic mam zatém żadnéj obawy... i nie powinienem żałować żem ci zaufał.