Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/961

Ta strona została przepisana.

tlonéj, na któréj znajdował się napis czerwonemi literami: Hotel Południa.
Omackiem wszedłem na ciemne przejście i zatrzymałem się przed światełkiem, wydobywającym się z pokoju zamkniętego drzwiami do połowy oszklonemi.
Kobiéta nędznie odziana, drzemała na krześle pod piecem; za nią dostrzegłem numerowaną deskę, opatrzoną goździami na których wisiało mnóstwo kluczy.
— Pani, — rzekłem otwiérając górną ramę tych drzwi — czy kapitan Bambochio jest w domu?
— Co, co? — spytała nagłe przebudzona kobieta, przecierając oczy i patrząc na mnie zagniewana — o co pan pytasz?
— Pytam panią, czy kapitan Bambochio jest w domu?
— Kapitan! — z przyciskiem i szyderczym gniewem zawołała kobieta — kapitan!! — i rysy jéj nasrożyły się, głos stał się coraz bardziéj piskliwym; wreszcie z szybkością, któréj by nic tamować nie zdołało, dodała:
— Kapitan, dzięki Bogu, już się ztąd wyniósł i mam nadzieję że w tym domu ani nogą nie postanie... pięknymi kapitan, ha!... gbur, awanturnik, pijak, burda,.. aż kilku lokatorów umyślnie się ztąd wyniosło aby z tym łotrem nie mieszkać... dwóch studentów, ranił w pojedynku, a to z powodu je-