szynk pod Trzema Beczkami... niedaleko... Między jedenastą a dwunastą w nocy Bamboche tam będzie; bo tam bywa co wieczór..
— A więc Bamboche nie tutaj mieszka?
— Dobra noc...
I mimo moje nalegania, mimo prośby, okno tym razem na dobre zamknięto: nie dowiedziałem się więc gdzie mieszka Bamboche.
Jakkolwiek pozostała mi tylko bardzo niepewna nadzieja, przekonałem się przynajmniéj że Bamboche jest w Paryżu, i spodziewałem się że go obaczę jeszcze tego samego wieczora. — Wróciłem do woźnicy i rzekłem mu:
— Czy wiész gdzie jest szynk pod Trzema Beczkami? Mówiono mi że to blizko. Jak tam przyjedziemy, będziesz mógł i sam co zjeść... i konie popasiesz.
— Szynk pod Trzema Beczkami? o! znam go bardzo dobrze, — wesoło odpowiedział woźnica. — W niedziele i w poniedziałki często tam stawam. I owszem w takich miejscach, mogę czekać na jegomości dopóki tylko sam zechcesz, ani ja, ani moje konie użalać się na to nie będziemy. — Staniesz pan tam za dziesięć minut.
I ruszyliśmy ku szynkowi pod Trzema Beczkami. Po raz piérwszy od rana, pomyślałem, że ciągłe jeżdżenie tym powozem który nająłem zaraz po mojém przybyciu do Paryża, będzie pewno zbyt ko-
Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/969
Ta strona została przepisana.