Nieobite ściany świeciły się od wilgoci, miejsce podłogi zastępowała ubita, saletrowana ziemia.
Spojrzałem na innych mieszkańców tego pokoju: przeląkłem się prawie gdym dostrzegł że po większéj części mieli oczy otwarte; że nieruchomi, milczący, bacznie mi się przyglądali. To milczenie, te spojrzenia we mnie utkwione dziwnie mię trwożyły. Zdało mi się że większa część moich towarzyszy ma złowrogie tworze. Spały tam także trzy kobiéty, z których dwie dosyć młode, ale nędzne, zniweczone, odrażające.
Uczułem wstręt, ale byłem zbyt utrudzony. Zawiniątko zawierające nieoceniony dla mnie pulares matki Reginy, włożyłem pod poduszkę, sukniami zaś nakryłem się, aby mi było ciepléj, bom drżał na wszystkich członkach.
Długi czas usnąć nie mogłem, a tém samém choć na chwilę zapomniéć o smutném mojém położeniu; drzemałem tylko niespokojny, jak w gorączce... utrudzenie nakoniec przemogło i mocno zasnąłem.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Gdym się przebudził, już było zupełnie widno; Usiadłem, byłem sam, towarzysze noclegu oddawna już opuścić musieli swoje posłania. Powiodłem okiem po mojém łóżku, szukając sukni... zniknęły; na ich miejscu znalazłem liche spodnie i jakiś kaftan z niebieskawego płótna. Zrazu nie przyszło mi na myśl że mię skradziono; naiwnie szuka-