Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VII.
Ludwik Richard rzuciwszy okiem na list, który przed nim prawie leżał, i którego pismo było mu nieznane, odpieczętował go machinalnie.
Starzec, przechadzając się w milczeniu po pokoju, uważał na każde poruszenie swego syna.
Nagle spostrzegł, że twarz jego nadzwyczajnie pobladła, że czoło ręką przecierał, jak gdyby się chciał upewnić, że nie jest igrzyskiem jakiegoś urojenia, i że kilkakrotnie odczytywał ów list, któremu zdawało się, że żadną miarą uwierzyć nie może.