ironicznie. Ludwik poznał się na tém i odpowiedział sucho:
— Tak, panie, mój ojciec jest pisarzem publicznym.
— Przebacz mi pan, że oderwałem go od jego zatrudnień, ale chciałem z panem sam na sam pomówić. Rozmowa ta zdawała mi się bardzo trudną u pana, i dla tego to prosiłem, ażebyś raczył do mnie przybyć.
— A więc, czy mogę teraz dowiedziéć się czego pan odemnie żądasz?
— Chciałbym tylko ofiarować ci moje usługi, kochany panie Richard, — rzekł de la Mirandière głosem słodkim, — bo byłbym bardzo szczęśliwym, gdybym pana mógł nazwać moim kochanym klientem.
— Klientem pańskim? mnie! Ale któż pan jesteś?
— Jestem dawny wojskowy, dymissyjonowany szef szwadronu; odbyłem dwadzieścia kampanii i otrzymałem dziesięć ran; teraz, dla przepędzenia czasu trudnię się ułatwianiem rozmaitych interessów. Wielkich kapitalistów mam na zawołaniu, i w rozmaitych okolicznościach staję za pośrednika między nimi a młodzieżą znakomitych rodzin.
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/133
Ta strona została przepisana.