jego życia w tak ciężkiéj pracy! zniewolić go do noszenia takiego wytartego ubrania, niebieskich pończoch i sznurowanych trzewików! Ale na nieszczęście jest jeszcze Opatrzność, a tę Opatrzność we mnie widzisz mój młody przyjacielu. Przedstawia ci się ona pod postacią kommendanta de la Mirandière.
Panie, oznajmiam panu, że to wszystko nudzić mnie już zaczyna. Skończmy już tę rozmowę, albo wytłómacz się pan jaśniéj.
— Dobrze! Sądzisz, że twój ojciec jest prawie w nędzy, wszakże tak?
— Nie wstydzę się tego bynajmniéj, mój panie.
— O! co to za skromny, niewinny chłopiec.
— Co znaczą te...
— Posłuchaj mnie najprzód, a potém będziesz mnie błogosławił jak swego zbawcę.
To powiedziawszy, pan de la Mirandière otworzył jakiś rachunek i przeczytał z niego co następuje:
„Spis kapitałów pana Tymoleona-Benedykta-Aleksandra-Panfila Richard (wyjęty z akt komitetu kredytowego banku francuzkiego 1-go maja 18**):