nie przeistoczył, nie sfałszował jej prawdziwéj myśli?
— W jakim celu?
— Tego nie wiém; ale czemu nie porozumiesz się z nią? wiedziałbyś stanowczo czego się trzymać.
— Błagała mnie, w imię swojéj spokojności, w imię przyszłości swojéj, ażebym się nie starał widziéć się z nią.
— I owszem, zobacz się z nią, dla dobra jej przyszłości, zwłaszcza teraz, kiedy masz milijony przed sobą.
— Masz słuszność Florestanie, zobaczę się z nią, zaraz do niéj pójdę, i jeżeli się tajemnica ta wyjaśni, jeżeli ją znajdę taką samą jak w przeszłości, przywiązaną i wierną, o! słuchaj, to zbyt wiele byłoby dla mnie szczęścia! Biédna istota! dotąd pędziła życie swoje w nędzy i pracy; nareszcie skosztowałaby wypoczynku, poznałaby co to jest byt lepszy; bo, ja nie wątpię wcale, mój ojciec zezwoliłby; i.... Ah! mój Boże!
— Co ci jest?
— To wzruszenie, te wszystkie wypadki tak mnie zajęły, że zapomniałem ci powiedziéć o pewnéj rzeczy, która cię bardzo zadziwi:
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/162
Ta strona została przepisana.