Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/220

Ta strona została przepisana.

rzemiosłem, sztuką, zabawą, rozkoszą, poezyją, nie ma znakomitego udziału, w tym deszczu złotym, pod którym to wszystkie cuda wzrastają i kwitną? A ów deszcz złoty, zkądże on pochodzi, jeżeli nie z tego czarodziejskiego rezerwoaru tak powolnie, ale tak uporczywie zapełnianego przez skąpca? Tak więc, bez skąpca, nie mielibyśmy ani tego złotego deszczu, ani żadnego z owych cudów, które ta dobroczynna rosa na świat wydaje. Teraz, czy chcesz jeszcze, ażebyśmy się przypatrzyli skąpcowi ze stanowiska katolickiego?
— Skąpcowi?... ze stanowiska katolickiego?
— Nieinaczéj, tu on dopiéro jest zachwycającym!
— Przyznam ci się, że tego zadania trudno ci będzie dowieść
— Przeciwnie, jest to rzecz najprostsza w świecie. Słuchaj. Przyznaj sam, że jedną z wielkich cnót katolickich jest abnegacyja, nie prawdaż?
— Bez wątpienia.
— Wyrzeczenie się bezwzględne wszelkich uciech światowych, życie najcięższych umartwień! życie pustelnika w Tebaidzie?
— Prawda.