Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/232

Ta strona została przepisana.

szą pociechą w twoim smutku. A teraz do zobaczenia, kochany Ludwiku, i pamiętaj że powinieneś być mężnym i nigdy nie tracić odwagi, bacząc na to, że wszystkie te wypadki ścieśniają jeszcze węzły naszéj przyjaźni.
— Ah! Florestanie, gdyby nie ta przyjaźń, gdyby nie przywiązanie Maryi, nie wiém czylibym potrafił znieść cios jakim dotknięty zostałem. Bądź zdrów, mój przyjacielu, i donoś mi o wszystkiém co tylko odkryjesz względem twego wuja.
Po tych słowach rozłączyli się dwaj młodzi przyjaciele.
Ludwik, zostawszy sam na sam, namyślał się długo nad przyszłém swojém postępowaniem. Nareszcie, rozważywszy wszystko, obrał sobie ostateczne postanowienie, w wykonaniu którego, zapakował wszystko złoto, które odkrył, do tłomoka, i zabrawszy z sobą testament swego ojca, udał się do swego pryncypała, notaryjusza i przyjaciela zmarłego, jak to w ostatecznéj woli jego wyczytał.
Notaryjusz, boleśnie przerażony szczegółami tak prawdopodubnéj śmierci swego klijenta, usiłował pocieszyć Ludwika i przyjął na siebie