masz w zamian za to złoto. Umyślnie przyniosłem je do pani, ażeby cię przekonać o szczerości mojéj obietnicy. Teraz, ponieważ pani nas słyszałaś, wiadome ci są przyczyny, które mnie skłoniły do proszenia Maryi o przyspieszenie naszego związku. Los pani, jak to sama widzisz, jest na przyszłość zupełnie zabezpieczony. Czy pani znajdujesz jeszcze przeszkodę jaką do mego małżeństwa z Maryja dla któréj pani zawsze pozostaniesz drugą matką? Powiédz, powiédz pani, proszę oto bardzo. Wszystko cokolwiek od niéj i odemnie zależéć będzie, dla uczynienia pani szczęśliwą, nie zaniedbamy tego. Nasze szczęście nie byłoby zupełném, gdyby pani zbywać na czém miało. Teraz, miéj pani tylko odwagę, zapomnij swoje długie cierpienia, i myśl jedynie o szczęśliwéj swojéj przyszłości.
Na te słowa Ludwika, wyrzeczone głosem tkliwym i przekonywającym, pani Lacombe w piérwszéj chwili nic nie odpowiedziała, potém zakryła nagle oczy dłonią i z bolesném westchnieniem pochyliła się na poduszkę.
Ludwik i Maryja spojrzeli na siebie z zadziwieniem; wkrótce atoli dziewica ukląłszy przed łóżkiem choréj, rzekła do niéj:
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/245
Ta strona została przepisana.