Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/27

Ta strona została przepisana.

chciałabym prosić pana o jednę jeszcze przysługę.
— Mów, moje dziécię.
— Gdybym miała więcéj listów pisać, byłoby dla mnie teraz rzeczą prawie niepodobną szukać innego pisarza.
— Zawsze będę na twoje usługi.
— Ale to jeszcze nie wszystko, panie, moja chrzestna matka równie jak ja, nie umie ani czytać, ani pisać. Miałam jednę przyjaciółkę, w któréj pokładałam całe zaufanie; ta wyjechała. Czybyś pan raczył, gdybym odebrała list od pana Ludwika, przeczytać mi go? Podyktowałabym panu zaraz moją odpowiedź.
— Dla czegóżby nie, moje dziécię, będę czytał twoje listy; przynoś mi je wszystkie, — odpowiedział starzec ze skryłem zadowoleniem. — Ja to dziękuję ci za twoje we mnie zaufanie. Do zobaczenia zatém. Spodziewam się, że wychodzisz ode mnie śmielszą aniżeliś przybyła.
— Bo téż nie spodziewałam się wcale znaleść w panu tyle dobroci.
— Bądź zdrowa, moje dziécię, i pamiętaj uważać mnie zawsze za twego lektora i sekretarza. Wszakżeby każdy mógł teraz powie-