ubranie na rok; oprócz tego jeszcze każde z nich otrzymuje po dziesięć soldów dziennie. Tym sposobem rodzice, zamiast tak jak wielu innych, co zbyt wcześnie dzieci swe oddają do terminu, tutaj korzystają na tém i są interessowani, ażeby swoje dzieci posyłać naprzód do téj szkoły.
— I to, żona pana Ludwika Richard’a... zajmuje się tą szkołą? Tak, panie; i powiada ona, że tém większą ma w tém przyjemność, że przed swojém zamęściem była tylko biédną szwaczką nie umiejącą ani czytać, oni pisać, i że sama tyle ucierpiała z powodu braku wychowania, że dzisiaj szczególną jest kiedy może od drugich odwrócić te cierpienia na jakie sama była niegdyś wystawioną. Widzisz więc pan teraz, co to jest szkoła ojca Richard’a.
— Ale, mówiłeś mi pan także o jakimś domu....
— Dom ten przeznaczony dla dwunastu biédnych okaleczałych robotnic, które nie mogą już pracować. Tym domem zarządza pani Lacombe.
— A któż to jest ta pani Lacombe?
— Chrzestna matka pani Maryi, poczciwa
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/313
Ta strona została przepisana.