i dobra kobieta bez ręki; to słodycz, dobroć, cierpliwość uosobniona... Co pan chcesz! musi ona się dobrze znać na biédnych starych kalekach! bo każdemu o tém rozpowiada, jak to przed zamęściem swej chrzestnéj córki z panem Ludwikiem, obiedwie często suchego kawałka chleba nie miały; ale patrzaj pan, oto już idą pary; stań pan przedemną, lopiéj zobaczysz przechodzących, a potém będziemy mogli wejść do kościoła.
Rzeczywiście, starzec ujrzał wkrótce zbliżający się orszak, na czele którego postępował Ludwik Richard prowadzący pod rękę panię Lacombe, a potém Maryja prowadząca małego czteroletniego chłopczyka.
Pani Lacombe zmieniła się do niepoznania; twarz jéj niegdyś tak wynędzniała i schorzała, teraz była pełna, rumiana i zdrowa, a jéj wyraz niegdyś pochmurzony i złośliwy zwiastował teraz najszczęśliwszą łagodność i słodycz: jéj osiwiałą głowę przykrywał koronkowy czepek, a piękny francuzki szal kaszmirowy i ciemna suknia jedwabna zmieniły zupełnie jéj dawną postać.
Rysy Ludwika Richard, prowadzącego pod rękę chrzestną matkę Maryi, nosiły na sobie
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/314
Ta strona została przepisana.