nego domu. Z żywém biciem serca otworzyła drzwi do obnażonéj i ubogiéj izdebki; którą zajmowała z swoją chrzestną matką. Ta leżała na jedyném łóżku, jakie obie posiadały kobiéty. Cienki materac teraz zwinięty w jednym kącie izby, a w nocy rozłożony na podłodze przy łóżku starszéj niewiasty, był posłaniem Maryi; stolik do roboty, stara komoda, dwa krzesła, kilka sprzętów gospodarskich zaczepionych nad kominem umieszczonym w rogu izdebki, oto wszystko co się znajdowało w tém ubogiém a jednak nadzwyczajnie czystém mieszkaniu, oświeconym jedném małém okienkiem, wychodzącém na ponure i smrodliwe podwórko.
Pani Lacombe (tak się nazywała chora), była wzrostu wysokiego, około lat pięćdziesięciu, chuda i nadzwyczajnie blada, rysów nieprzyjemnych i surowych; gorzki, sardoniczny uśmiech, zpowodowany długiém doświadczaniem nędzy i boleści, ustawicznie ściągał jéj blade i martwe usta: prawie w dwoje zgięta na swojém łóżku, zupełnie była okryta i z całéj jéj postaci widać tylko było okaleczałą rękę obwiniętą białém płótnem, i twarz zachmurzoną otoczoną starym czepkiem, z pod
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/33
Ta strona została przepisana.