Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/334

Ta strona została przepisana.

owe zamiary? zapytałem twego pryncypała. Miéj odwagę poczekać do jutra, do godzimy dwunastéj w nocy, — odpowiedział mi na to, — udaj się do kościoła Chaillot, a dorwiész się o wszystkiém, i podziękujesz Bogu, że ci takiego dał syna.” — Miałem cierpliwość doczekać się dzisiejszéj nocy, drogi mój Ludwiku; moja długa broda, siwe włosy, zmieniły już aż nadto moją powierzchowność: nadto, twarz sobie jeszcze pomalowałem, ażeby tém pewniéj zbliżyć się do ciebie i nie być poznanym. O! kochane i szlachetne dziécię moje! dodał ojciec Richard płacząc łzami rozrzewnienia, — gdybyś ty wiedział com ja widział, com ja słyszał! Moje imię, szanowane, uwielbiane dzięki wielkości twéj duszy i cnotliwemu podstępowi twéj synowskiéj miłości! Gdybyś ty wiedział jaka nagła zmiana zaszła w méj duszy! Oto, widzisz, przez jakąś chwilę zostawałem w pewnym rodzaju niebiańskiego zachwycenia. Tak jest, podczas kiedy w mojéj obecności błogosławiono méj pamięci, zdawało mi się, że moja dusza z ziemskich uwolniona więzów, wzbiła się do sfery nibieskiéj, gdzie zapewne przebywają duszo ludzi cnotliwych, którzy ztamtąd przysłuchują się wyrazom miłości i wdzięczności, jakie po sobie na tym świecie zostawili. Niestety! złudzenie to było bardzo krótkie. Ja nie zasłużyłem sobie na te tkliwe oznaki wdzięcznéj pamięci jakiemi mnie tutaj obsypywano!
— Co mówisz, mój ojcze!... Gdyby nie ty, gdyby nie twoja oszczędność, jakżebym zdo-