Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/36

Ta strona została przepisana.

— Nie, bo już pora minęła, a tyś to uczyniła umyślnie.
— Bardzo żałuję, żem się tak spóźniła, ale pozwól jednak ażebym cię opatrzyła.
— Daj mi pokój.
— Ah! moja chrzestna matko, rana się pogorszy.
— Właśnie tego pragniesz.
— Moja chrzestna matko, bardzo cię proszę!
— Nie zbliżaj się do mnie.
— To ja poczekam, — rzekła dziewica wzdychając; poczém dodała: — Powiedziałam pani Justin ażeby ci przyniosła twoje mleko: oto jest. Mamże je zagrzać?
— Mléko, zawsze mléko, już mi ono kością w gardle stoi. Doktór kazał mi daweć dobrego rosołu przyrządzonego z dobrego mięsa i z połowy kury.... Tak... miałam go w poniedziałek i wtorek... a potém cóż.... dzisiaj już niedziela.

— Moja chrzestna matko, to nie moja wina, lekarz przepisuje....[1], ale trzeba przecież mieć

  1. Co się tyczy przepisów lekarskich, częstokroć nieodpowiednich (jakkolwiek niezbędnych) zamożności chorych, zachowaliśmy następujący przepis zostawiony jednnéj biednéj kobiécie w naszéj prowincyi; była ona wdową i chodząc do roboty w lecie na cały dzień, zaledwie zdołała, z powodu swéj słabości (było to powolne psucie się krwi), zarobić pięć do sześciu soldów dziennie.
    Oto jest ten przepis: Zażywać codziennie rano naczczo łyżkę wina Seguin (12 franków butelka). Na śniadanie jeść świeże jajka i jeden kotlet z rusztu. O godzinie drugiéj wypić dobrego bulijonu. Na obiad tłusty rosół, kawałek pieczonéj wołowiny i jarzyna. Po każdém jedzeniu wypić kieliszek starego czystego wina. Wystrzegać się szczególniéj zimna i wilgoci, i przytém używać ruchu umiarkowanego w czasie pięknéj pogody. — Przepis ten, któryby za okrutną można tylko poczytać ironiję, obejmował tylko środki niezbędne, w braku których biédna kobiéta miała umrzéć niezawodnie w czasie danym i nader bliskim.