i ćwiartka. Wszakżeś miała dzisiaj dwadzieścia siedem soldów w woreczku.
— Prawda, moja chrzestna matko.
— A więc, idź mi kupić ćwierć kurczęcia w traktyjerni.
— Moja ckrzestna matko, kiedy ja to pieniądze....
— Cóż? te pieniądze?...
— Już ich nie mam. Zostało mi tylko kilka soldów.
— A gdzież masz te dwie sztuki po dziesięć soldów?
— Moja chrzestna matko....
— Odpowiész ty? Twoje dwie sztuki po dziesięć soldów, gdzie są?
— Ja...ja nie wiém, — odpowiedziała biédna dziewczyna rumieniąc się i wyrzucając sobie swoją korrespondencyję z Ludwikiem. — Musiały się ono wysunąć z mego woreczka i nie mam ich wcale.
— Kłamiesz, bo się czerwienisz...
— Zapewniam cię, moja matko.
— Tak, tak, — rzekła chora z szyderskim śmiechem; — wtedy kiedy ja konam z nędzy na mojém ubogiém posłaniu, ona sobie zajada ciasteczka!
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/39
Ta strona została przepisana.