i nie wiém nawet czym kiedy była młodą; ale żem była brzydką, jestem tego pewna.
— O! moja matko!
— Tak brzydką, żem znienawidziła wszystkie lustra; to téż nie mogłam dostać innego męża jak tylko starego pijaka, który mnie katował nielitościwie, nie miałam nawet tego szczęścia ażeby się ucieszyć jego śmiercią, bo musiałam popłacić jego długi w szynkowni; nareszcie, ponieważ się urodziłam pod złą gwiazdą, zostałam kaleką niezdolną do pracy, i umarłabym z głodu, gdybym ciebie nie miała.
— Daj pokój, chrzestna matko, — ja wiém, żeś miała jeden dzień szczęśliwy w życiu twojém.
— Jaki?
— Kiedy, po śmierci méj matki, twojéj sąsiadki, przyjęłaś mnie do siebie z miłosierdzia.
— Więc cóż?
— Czyliż ton dobry uczynek nie zadowolnił ciebie? Nie byłże to dla ciebie przynajmniéj, jeden dzień szczęśliwy, moja matko?
— Jeżeli to nazywasz dniem szczęśliwym.... dziękuję!
— Jak to?
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/44
Ta strona została przepisana.