Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/63

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję panu.
Potém zebrała zwolna kawałki podartego listu ze stołu.
— Co robisz? — zawołał ojciec Richard z niespokojnością. — Po co przechowywać to szczątki, które będą ci tylko zbyt często przypominały to bolesne wspomnienie?
— Grób osoby, którą się bardzo kochało, także przypomina bolesne i drogie wspomnienia, — odpowiedziała Maryja z smutnym uśmiechem, a jednak nie opuszczamy tego grobu!
I zebrawszy wszystkie kawałki w kopertę, Maryja schowała ją za gors, poczém zakrywszy piersi chustką, zabierała się do wyjścia, powiedziawszy pierwéj te słowa:
— Bardzo panu dziękuję za jego grzeczność, — a powodowana wrodzoną delikatnością dodała nieśmiało: — Jakkolwiek nie było żadnéj odpowiedzi na ten list, jednak, za fatygę pana... winna mu jestem...
— Dziesięć soldów, tak samo jak za list, — odpowiedział starzec przerywając Maryi; i nie wahaiąc się bynajmniéj w przyjęciu tego wynagrodzenia, które obojętnie schował do kie-