— Ah! jest ze swoim ojcem? Więcbym się nie mógł widzieć sam na sam?
— Obadwaj mają tylko jeden pokoik; zatém byłoby to rzeczą trudną.
Kommendant de la Mirandière, wydobył z pugillaresu bilet wizytowy i pod swojém nazwiskiem napisał ołówkiem słowa następujące: „Kommendant de la Mirandière oczekiwać będzie jutro zrana pomiędzy godziną dziewiątą i dziesiątą pana Ludwika w interesie nader ważnym i niecierpiącym żadnéj zwłoki.“
— Mój kochany, — powiedział potém do odźwiernego, oto masz czterdzieści soldów na piwo.
— Dziękuję panu, ale za cóż to?
— Za oddanie tego listu panu Ludwikowi Richard.
— To, panie, jest rzecz najłatwiejsza.
— Ale trzeba mu go oddać dopiéro jutro rano, kiedy będzie wychodził, i to tak, żeby jego ojciec nie widział. Rozumiesz mnie?
— Rozumiem doskonale. Tém łatwiéj mi to przyjdzie, że pan Ludwik wychodzi codziennie o godzinie siódméj; a ojciec Richard wychodzi do swego sklepiku dopiéro o dziewiątéj.
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/88
Ta strona została przepisana.