dzającego, łającego ustawicznie swoje dwie nieszczęśliwe sługi, wymierzającego im każdy kawałek pokarmu, podnoszącego jeszcze więcéj chciwość swego ojca, i to w najdrobniejszych rzeczach, wtedy piérwsze moje politowanie zamieniło się na wstręt niezwyciężony dla tego czerwonego noska, a ponieważ nadto, w rozmowie jest on niesłychanie oschły, i bardzo docinkowy, przeto mimo łagodności mego charakteru, każdéj chwili miałem ochotę sprzeciwiać się noskowi, ażeby mu dokuczyć; lecz w obawie zaszkodzenia przez to memu pryncypałowi, który mnie wysłał do tego szkaradnego klienta, znosiłem wszystko dosyć cierpliwie.
— Ale za to teraz, wynagradzasz to sobie dobrze!
— Przynajmniéj to pociesza mnie trochę! Bo proszę cię, mój ojcze, przez długie pięć dni patrzéć na taki czerwony nosek!
— Doprawdy, uwziąłeś się.... to jest tylko jakieś nieszczęśliwe uprzedzenie, i założyłbym się, że ta osoba, która ci się wydaje być złośliwą, zgryźliwą i chciwą, jest sobie po prostu kobiétą charakteru stałego i przyzwyczajoną do życia gospodarskiego.
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/99
Ta strona została przepisana.