Strona:PL Sue - Nowele.pdf/61

Ta strona została uwierzytelniona.

załeś mi pan liczyć na wieczerzę i spoczynek? Urządziłem się już według tego planu, a tymczasem rzecz się ma całkiem inaczej.
— To niespodzianka, mój kochany Duclosie.
— Ależ mój Boże, wiesz pan przecież dobrze, że ja właśnie niespodzianek najgorzej znieść nie mogę.
— Więc pani Duclos nigdy ci nie składała życzeń w dzień twych imienin, nie ofiarowywała ci nigdy wieńców i nie kazała palić ogni sztucznych?
— Tak — odpowiedział — lecz wieńce wiliśmy razem dwa tygodnie naprzód a ognie sztuczne ja sam zapalałem.
— A więc wypijmy tę szklankę ponczu na zdrowie pani Duclos, która ci nigdy nie sprawiała niespodzianek.
— Jestem panu wielce zobowiązany. Gdy spodziewam się z góry pić poncz, wtedy go piję, gdy oczekuję wieczerzy, — ją jem, jeżeli zaś jej niema, to w każdym razie ponczu pić nie będę, odparł zagniewany.
Faktem jest, że był w rozpaczy, bo ten poczciwiec posuwał do tego stopnia chęć, wszystko naprzód wiedzieć i układać, że podczas bitwy pod Tarifą w roku 18.. nie tyle go dotknęło niebezpieczeństwo blizkiej śmierci, której patrzał z zimną krwią w oczy, ile nieład i zamącenie porządku, na ów dzień ułożonego, który ten nieoczekiwany wypadek niemiłosiernie zniweczył.