— W takim razie, jakiż był cel pana, kiedyś szedł dzisiaj za Florencją?
— Chciałem ją podchwycić na uczynku, gdyż życie jej zdawało mi się być podejrzanem, a wtedy, posiadając tę tajemnicę...
— Ah! panie, zawsze jeszcze groźby? zawsze gwałtowność? Niestety! pan widzisz do czego one doprowadziły.
— A moje prośby, a moje łzy! a moja rozpacz, z której tylko szydziła, na cóż one mi się przydały?
— Prawda, lecz wierzaj mi pan, to co dotąd okazało się bezskutecznem, to i na przyszłość takiem pozostanie. Florencja dała panu dowody mocy swego charakteru, czy pan sądzi, że ona się zmieniła? Myli się pan! jeśli kocha, to jej wola nowej siły naczerpie w tej miłości, a jeśli się pan zemści, to będziesz miał tylko tę smutną pociechę, żeś źle uczynił.
— Przynajmniej będę pomszczony! zabiję tego człowieka, albo on mnie zabije.
— Panie, gdybym cię uważała za zdolnego do wytrwania w takich zamiarach, wtedy jednę myślbym tylko miała: uprzedzić Florencję i Michała o niebezpieczeństwie, jakie im zagraża.
— Pani jesteś wspaniałomyślną — rzekł de Luceval z goryczą.
— I pan jesteś także wspaniałomyślny, kiedy nie ulegasz popędom ślepego gniewu, tak, pan jesteś wspaniałomyślny, a dowodem tego jest owa tkliwa myśl, pomimo całej rozpaczy zabezpieczenia losu Florencji przed wyjazdem pańskim do obcych krajów.
— Była to tylko słabość serca i rozumu. Czasy się już zmieniły.
— To tylko panu powiedzieć mogę, że jeżeli spodziewasz się znaleźć we mnie wspólniczkę próżnej i złośliwej zemsty, to powinniśmy natychmiast przerwać tę rozmowę. Jeśli zaś przeciwnie, pragniesz pan, jak ja, poznać
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1002
Ta strona została skorygowana.