tylko prawdę, ażeby wiedzieć, czy możemy jeszcze mieć nadzieję, czy też nadzieja ta odjętą nam została zupełnie, wtedy rachuj pan na mnie, gdyż my, pomagając sobie wzajemnie, dojdziemy bez wątpienia do wyświetlenia całej prawdy.
— A jeśli prawdą jest, że oni się kochają...
— Zanim dalej postąpimy, daj mi pan pierwej słowo honoru, że jakkolwiek przykrem może być nasze odkrycie, pan się wyrzekasz wszelkiej zemsty, a nawet... widzenia Florencji.
— Nigdy, pani, nigdy. Kochaj pani po swojemu, ja także po mojemu kochać będę.
— Dobrze, panie — rzekła Walentyna, wstając z krzesła — będziemy więc działali z osobna i tak jak panu podobać się będzie.
— Ale, pani, przecież ja nie mogę...
— Jesteś pan zupełnie wolny w swoich postępkach.
— Zaklinam panią.
— Napróżno.
Pan de Luceval umilkł na chwilę, walcząc pomiędzy zazdrością, wspaniałomyślnością i obawą, ażeby pani d’Infreville nie uprzedziła Florencji, jak mu to już poprzednio zagroziła, o mogącem ją spotkać niebezpieczeństwie; nareszcie ta ostatnia uwaga, a wyznać także musimy, i cząstka jakaś wznioślejszych uczuć odniosły zwycięstwo; skutkiem czego Luceval rzekł do Walentyny:
— A więc... daję pani słowo...
— Dobrze, dobrze, panie, i teraz przeczucie moje powiada mi, że postanowienie to przyniesie nam szczęście. Gdyż zastanówmy się tylko rozsądnie nad tem, co już wiemy.
— Słucham. O! mój Boże! wszakże ja pragnę tylko nadziei.
— A właśnie, o naszych nadziejach chcę panu mówić.
— O jakich nadziejach?
— Naprzód, gdyby się Michał i Florencja kochali, czy-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1003
Ta strona została skorygowana.