steś w Paryżu; nie umiem wyrazić ci mego szczęścia, że cię będę, mogła uściskać; lecz szczęście to muszę jeszcze odroczyć, mniej więcej aż do trzech miesięcy, to jest do pierwszych dni czerwca roku bieżącego“.
„Jeśli w tej epoce, będziesz chciała ujrzeć twą najlepszą przyjaciółkę (o tyle jestem zarozumiałą, że nie wątpię o twoich dobrych chęciach) udasz się do pana Duval, notarjusza paryskiego, mieszkającego przy ulicy Montmartre, Nr. 17, powiesz mu kto jesteś, a on odda ci list, w którym znajdziesz mój adres; co do listu tego, on sam odbierze go dopiero w końcu maja, gdyż dzisiaj pan Duval nie zna mnie nawet z nazwiska.
„Tak jestem pewną twojej przyjaźni, dobra Walentyno, że zupełnie liczę na twoje odwiedziny; podróż wyda ci się może trochę długą, lecz będziesz mogła u mnie wypocząć po twojem utrudzeniu, zwłaszcza, że będziemy miały wiele do mówienia.
„Twoja najlepsza przyjaciółka, która cię z całego serca ściska
Łatwo pojąć zdziwienie Walentyny i pana de Luceval, gdy przeczytali ten list; przez chwilę oboje pozostali w milczeniu, pan de Luceval pierwszy je przerwał, mówiąc:
— Musieli spostrzec dzisiejszej nocy, żeśmy za nimi gonili.
— Jakimże sposobem Florencja dowiedziała się o mojem mieszkaniu? — rzekła Walentyna w zamyśleniu — nie widziałam w Paryżu nikogo oprócz pana i jednego z naszych dawnych służących, przy pomocy którego udało mi się uzyskać adres Michała, którego mamka jest właśnie siostrą tego służącego.
— Czemuż Florencja pisze do pani, a nie do mnie, jeśli się domyśla, żeśmy ją śledzili?
— Być może, że się mylimy, i że ona pisze do mnie, nie wiedząc, że pan jesteś w Paryżu.