Bądź szczęśliwa z Michałem; Bóg stworzył was wzajemnie dla siebie... a na wasze szczęście zarobiliście... zasłużyliście waszem poświęceniem...
Wtem zadzwoniono u drzwiczek ogrodu.
— Pani, pani — zawołała stara mamka, przybiegając skwapliwie i trzymając w ręku list niezapieczętowany — ten pan, który został w pani powozie polecił mi oddać jej ten list natychmiast, wracał od strony tego płotu — dodała służąca, wskazując ręką na gęstwinę tworzącą w tem miejscu jakby żywopłot.
Florencja spojrzała z wielkiem zdziwieniem na Walentynę, która otworzyła list obejmujący w sobie drugi jeszcze bilet, i przeczytała w nim następujące słowa ołówkiem napisane:
„Racz pani, te kilka wyrazów doręczyć Florencji, i wracaj spiesznie... trzeba odjeżdżać... nie ma już nadziei“...
Pani d’Infreville podniosła się jak gdyby odejść chciała.
— Walentyno, dokąd idziesz? — zapytała skwapliwie Florencja, biorąc swą przyjaciółkę za rękę.
— Poczekaj na mnie chwilkę — odpowiedziała pani d’Infreville, ściskając prawie konwulsyjnie dłonie swej przyjaciółki — poczekaj na mnie... a tymczasem przeczytaj...
Następnie oddawszy Florencji, otrzymany bilet, oddaliła się szybko, gdy tymczasem młoda kobieta, coraz bardziej zdziwiona, czytała następujące wyrazy, również ołówkiem skreślane:
„W chwili, kiedy pani d’Infreville zbliżała się do pani... ja przez płot dostałem się do ogrodu... a stąd do gęstego klombu... wszystko słyszałem... Niepewna, ostatnia nadzieja sprowadziła mnie tutaj, i jeżeli wszystko mam wyznać... kiedy mnie ta nadzieja zawiodła... chciałem się pomścić... Teraz wyrzekam się nadziei równie jak zem-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1035
Ta strona została skorygowana.