— Tak jest, ale czy można mieć humor, jeżeli kogo przez całe życie nieszczęście prześladuje?
— Pewnie jest cierpiąca?
— Straciła rękę, a przytem wskutek choroby piersiowej już od roku nie opuszcza łóżka.
— Straciła rękę, a to przy jakiej sposobności?
— Była zatrudniona w fabryce materaców, i tu wskutek ukłucia odniosła ranę, która z braku pielęgnacji zaogniła się i to tak dalece, że trzeba było ostatecznie rękę odjąć. Od czasu do czasu rana otwiera się a wtenczas bardzo cierpi.
— Biedna kobieta — rzekł starzec roztargniony.
— Co się tyczy choroby piersiowej, to się jej właśnie w tej fabryce nabawiła, jak wszystkie robotnice materaców, gdyż proch, który unosi się z wełną, musi podkopać zdrowie tych biednych istot.
— Panienka więc sama utrzymuje swoją matkę?
— Naturalnie, przecież ona nie może zapracować na życie.
— Poświęcenie ze strony panienki jest bardzo chwalebne.
— Ja wypełniam tylko moją powinność. Po śmierci moich rodziców przytuliła mnie matka chrzestna do siebie i przez trzy lata płaciła za mnie za naukę. Bez jej pomocy nie mogłabym dziś wykonywać tej pracy, która mnie żywi.
— Zapewne musi panienka ciężko pracować, aby zaspokoić swoje i matki chrzestnej potrzeby.
— Piętnaście lub szesnaście godzin dziennie.
— I zamiast pokrzepić w nocy siły swoje spoczynkiem, czuwa pani przy cierpiącej matce chrzestnej?
— Ktoby mnie zastąpił, panie?
— Dlaczego jej nie umieszczono w szpitalu?
— Lekarz orzekł, żeby jej tam nie trzymano, bo choroba jej jest nieuleczalną, przytem nie miałabym serca jej opuścić.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1044
Ta strona została skorygowana.