nie mogę, gdyż zawsze byłam brzydką. Tak brzydką, że nawet lustro znienawidziłam, dlatego też tylko pijaka za męża mogłam dostać, pijaka, którego śmiercią się nawet radować nie mogłam, bo musiałam zapłacić jego długi. Gdybym ciebie nie miała, dawnobym już była umarła z głodu.
— Mateczko, bądźże sprawiedliwa — rzekła Marieta, chcąc rozproszyć jej smutne myśli — przecież raz w życiu swem miałaś kilka chwil szczęśliwych.
— A kiedy?
— Wtenczas, kiedyś mnie po śmierci mej matki z litości do siebie przygarnęła. Czy cię ten dobry uczynek nie napełnił zadowoleniem? Nie był dzień ten, mateczko, dla ciebie dniem szczęśliwym?
— Ja z mej strony za taki dzień szczęśliwy dziękuję.
— A to dlaczego?
— Powiedz lepiej, że to był jeden z najnieszczęśliwszych dni w mojem życiu.
— Matko... — rzekło dziewczę smutnie.
— Tak jest, moje dziecko, kiedy mój mąż, pijak umarł, a ja zapłaciłam jego długi, mogłam się tylko o swoje własne potrzeby troszczyć. Gdy przyjęłam ciebie, zdawało mi się, że jestem wdową z dzieckiem, dla którego miałam obowiązki, czy sądzisz, że to jest przyjemnie mieć starania o drugą istotę, jeżeli człowiek sam tyko wegetuje? Kiedy cię jednak zoczyłam przy trumnie matki, zdjęła mnie taka litość, że nie byłam w stanie dopuścić, aby cię oddano do domu podrzutków. Okropną noc przebyłam, rozmyślając nad tem, co ja z tobą pocznę, kiedy nie będę miała zatrudnienia, lub nie będę w stanie pracować. Patrz, gdybym była twoją matką, nie byłaby mi ta myśl tak ciężka. I ty nazywasz ten dzień, dniem szczęśliwym dla mnie. Gdybym była majętną, z radością byłabym cię była przyjęła. Ale ty z jednej nędzy dostałaś się w drugą, i ta myśl nie może miłych wspomnień we mnie wzbudzić.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1053
Ta strona została skorygowana.