siostry miłosierdzia pielęgnują obcych, kiedy ty jesteś moją kochaną mateczką. Ja tylko wypełniam moją powinność, a to przecież nie jest zasługą.
Tymczasem zupa już była gotowa, a chora zjadła ją z widocznym apetytem. Zwracając się jednak do dziewczyny, rzekła:
— A ty, Marieto, co będziesz jadła?
— O ja już śniadałam — odpowiedziało dziewczę. — Dziś rano kupiłam mały chleb, którym podczas drogi się posiliłam. Niechże mateczce poprawię poduszkę, może się mateczka cokolwiek prześpi po tej bezsennej nocy.
— Dziękuję ci, dziecko!
— Teraz wrócę do mego zatrudnienia, i będę pracować przy oknie, bo tu cokolwiek ciemno, a ja mam delikatną robotę.
— Co teraz szyjesz?
— Prześliczną koszulę z cienkiego batystu. Pani Jourdan mi ją powierzyła, ostrzegając mnie, abym tego przepysznego garnituru koronek nie zepsuła, wart jest dwieście franków, tak, że jednak koszula namniej 300 franków będzie kosztować. Z tego gatunku koszul będę dwa tuziny robić. Zdaje mi się, że są przeznaczone dla jednej z dziewcząt półświatka.
Na to chora wybuchła głośnym śmiechem.
— Co tobie, matko?
— Dziwna myśl.
Znając sposób trywjalnego żartowania chorej, zapytała Marieta nie bez obawy.
— Jaką myśl ma kochana mateczka?
— Pytam się sama siebie, na co to się przyda, że na świecie jest tyle biedaków, jak ty i ja, którzy w życiu nic innego nie doznają, jak biedę i nędzę. Wiesz dziecko, na co to się przyda?
— Co mam mateczce na to odpowiedzieć?
— To się na to przyda, że poczciwa dziewczyna, która ma tylko dwie lub trzy koszule, zarabia dwadzieścia
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1055
Ta strona została skorygowana.