tak miała zakończyć, jak inne, nie byłoby to lepiej, żeby się to zaraz stało?
Przez kilka chwil odźwierciadlała się w wychudzonych rysach chorej wewnętrzna walka, którą biedaczka sama ze sobą staczała, mając oczy ciągle jeszcze zwrócone na złoto, nagle zamknęła oczy, jakby chciała zażegnać pokusę, mówiąc ostro do Komandora:
— Wynoś się pan i zostaw mnie w spokoju.
— Co? pani nie zgadza się na moją propozycję?
— Nie.
— Czy tylko pewno?
— Jak najpewniej!
— Dobrze, zabieram luidory.
— Niechaj piekło pochłonie pana wraz z luidorami. Zatrzymaj je sobie, ale przedewszystkiem opuszczaj ten pokój. Nie na to ja Marietę wychowałam, aby za moją namową miała się stać występną. Wołałabym raczej z nią dziś jeszcze umierać.
Jeszcze pani Lacombe nie domówiła tych słów, kiedy Marieta z oburzeniem i do łez poruszona wpadła do pokoju, obejmując matkę chrzestną za szyję mówiła:
— Matko, ja wiedziałam, że mnie kochasz, jak własną córkę.
Poznając zaś w Komandorze tego, który ją tak natrętnie ścigał oczami u pani Jourdan, rzekła z pogardą.
— Proszę w tej chwili opuścić ten pokój.
— Ależ, moja śliczna...
— Stałam pode drzwiami i całą rozmowę pana z matką moją słyszałam.
— Tem lepiej, zna panienka moją propozycję, a ja nic nie cofam, moja piękna.
— Jeszcze raz pana wzywam, abyś w tej chwili opuścił ten pokój.
— Dobrze! dobrze! już idę, mała Lukrecjo, ale daję osiem dni czasu do namysłu — mówił Komandor opuszczając pokój. Na progu zaś jeszcze dodał:
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1071
Ta strona została skorygowana.