— No i co?
— Z wystraszonej twarzy pana Ramona i jego córki, która się nawet przeżegnała, można było sądzić, że zacytowałem złego ducha. Pan Ramon zaś odpowiedział, że jest w rzeczy samej tak nieszczęśliwym, iż jest wujem tego bandyty Saint-Herema.
— Ten pan Saint-Herem musi mieć bardzo złą opinję?
— Kto? Florestan? To najpoczciwszy i najlepszy w świecie człowiek!
— Wuj jego jednak ci powiedział...
— Niechże ojciec sam osądzi. W kolegjum żyłem z Saint-Heremem w wielkiej przyjaźni. Po opuszczeniu kolegjum dłuższy czas go nie widziałem. Idąc przed sześcioma miesiącami przez bulwary, spostrzegłem, iż wszyscy stawali zdziwieni. Ja także przystanąłem i zobaczyłem faeton, a do niego zaprzężone dwa pyszne rumaki. Ekwipaż był tak elegancki i tak gustowny, że prawie cały Paryż go podziwiał. Właścicielem tego ekwipażu był właśnie mój szkolny kolega, Saint-Herem, piękny jak adonis.
— Ten twój pan Saint-Herem wydaje mi się być wielkim utraćjuszem.
— Proszę poczekać końca, kochamy ojcze! Naraz ekwipaż zatrzymał się, a właściciel jego wyskoczył z niego, przybiegł do mnie i serdecznie mnie uściskał, ucieszony, że mnie po tak długim czasie znów zobaczył. Każdy inny z kół arystokratycznych byłby się żenował mojego wytartego surduta. Florestan na to nie zważał, on widział we mnie tylko przyjaciela z ławy szkolnej. Ja sam byłem szczęśliwy, a poniekąd nawet zawstydzony jego uprzejmością. Wyściskawszy mnie dowoli, zapytał:
— Dokąd idziesz?
— Do kancelarji.
— Dobrze, ja cię podwiozę, zostanie nam w ten sposób więcej czasu na rozmowę.
— Ja mam w twoim ekwipażu jechać, w mojem wy-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/1079
Ta strona została skorygowana.